Profile w mediach społecznościowych zawierają mnóstwo informacji, które są przydatne różnym instytucjom. Z tej bazy czerpią też podmioty z branży finansowej, choć niechętnie mówią o tym oficjalnie. Drogę po kredyt czy pożyczkę można sobie łatwo skomplikować. Analizie podlegają nie tylko zamieszczane zdjęcia czy treści. Specjaliści są w stanie sprawdzić wiarygodność potencjalnego klienta, a następnie na tej podstawie odrzucić jego wniosek. To działania zgodne z prawem. Ponadto każdy decyduje o swojej prywatności w Internecie. Dbałość o nią nie jest trudna, wystarczy zastosować odpowiednie ustawienia.
Klient pod lupą
Rozwój mediów społecznościowych ułatwia pozyskiwanie cennych informacji przez różne podmioty, również z rynku finansowego. Zamieszczane zdjęcia, posty, komentarze czy polubienia mogą wiele powiedzieć o konkretnej osobie, zwłaszcza o jej obecnej sytuacji finansowej czy tego typu wiarygodności. Dane te przydają się np. w trakcie procesu weryfikacji wniosku kredytowego. Klient nawet nie musi wiedzieć, że jego aktywność na Facebooku czy Instagramie jest poddawana wnikliwej analizie.
– Na europejskich i amerykańskich rynkach coraz większą popularność zdobywają fintechy, które właśnie na podstawie profili w social mediach dostarczają ocenę scoringową klientów. Korzystają z niej bardzo chętnie firmy pożyczkowe, jako uzupełnienie już dziś wykorzystywanych raportów z biur kredytowych. Nie jestem w stanie dokładnie przewidzieć, kiedy tzw. social scoring będzie w Polsce powszechnie wykorzystywany przez większość banków. Z informacji, które publikuje na swojej stronie Blue Media, wynika, że wdrożono go już np. w Credit Agricole – mówi Paweł Weber, współzałożyciel platformy finansowej Akredo.pl.
Z kolei Kamil Jankowski, managing director w agencji Think Things, jest przekonany, że instytucje finansowe sprawdzają wiarygodność w Internecie, szczególnie w mediach społecznościowych. Ekspert podkreśla, że zainteresowane podmioty nie mają bezpośredniego dostępu do szczegółowych danych o zachowaniach konkretnych użytkowników. Jednak uzyskują informacje np. dzięki algorytmom reklamowym Facebooka. One wychwytują, co robimy w sieci i na tej podstawie tworzą anonimowe grupy docelowe. Jeśli więc dana osoba ogląda ogłoszenia mieszkaniowe, czyta informacje o instytucjach finansowych lub pisze ze znajomymi o warunkach kredytowych na Messengerze, to w panelu reklamowym zostanie przyporządkowana do odbiorców o takich zainteresowaniach.
– Zakładam, że z bankami będzie podobnie jak dziś z niektórymi pozabankowymi pożyczkodawcami. Klient, składając wniosek o wsparcie pieniężne obok zgód na weryfikację w bazach BIK, KRD oraz innych bazach gospodarczych, daje dostęp do swojego profilu na Facebooku. Odbywa się to w celu analizy i obliczenia tak zwanego social scoringu. Jest on dostarczany najczęściej przez zewnętrzne podmioty, jak np. FriendlyScore. Wygląda na to, że już w 2016 roku wprowadził go u nas serwis pożyczek P2P – kokos.pl – informuje Paweł Weber.
W pierwszych 9 miesiącach tego roku odnotowano blisko 23 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. To o 30,5% mniej niż w 2023 r. Stwierdzono również nieco ponad 200 tys. wykroczeń kradzieży. To z kolei o 3,9% mniej niż rok wcześniej.
Natomiast adwokat Katarzyna Kozieł-Kozłowska podkreśla, że banki oficjalnie nie przyznają się do korzystania z portali społecznościowych. Jednak zbieranie dodatkowych informacji i wykorzystywanie ich w późniejszej decyzji kredytowej nie jest bezprawne. Działania te pozostają w zgodzie zarówno z przepisami regulującymi kwestię ochrony danych osobowych, jak i tajemnicy bankowej. Art. 25 ustawy o ochronie danych osobowych pozwala na zbieranie tego typu danych z innych źródeł, niż bezpośrednio od osoby zainteresowanej. Podstawę do dokonania takich czynności stanowi najczęściej zgoda klienta we wniosku kredytowym, bądź też w umowie o świadczenie różnego rodzaju usług bankowych. Jeśli jej nie wyraził, bank może działać także w oparciu o art. 23 ustawy o ochronie danych osobowych. Pozwala on na przetwarzanie informacji dla wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów realizowanych przez administratora. Dla przykładu, może to być określenie zdolności kredytowej.
Analiza danych
– Profile na Facebooku oraz Instagramie zawierają bardzo prywatne informacje z naszego życia. Banki mogą m.in. zweryfikować dane, które podaliśmy we wniosku kredytowym. Liczba dzieci, stan cywilny, miejsce zamieszkania czy zatrudnienia to tylko wierzchołek góry lodowej. W drugiej kolejności, na podstawie postów i zdjęć, które polubiliśmy oraz sami opublikowaliśmy, łatwo jest zidentyfikować nasz profil ryzyka. Natomiast pozytywną informacją o nas może być powiadomienie, że otrzymaliśmy awans lub zmieniliśmy pracę na lepszą. Jeśli kilka razy w tygodniu oznaczymy się w kasynie lub u bukmachera, to bankowcom na pewno zapali się czerwona lampka – wyjaśnia Paweł Weber.
Według Kamila Jankowskiego, na niekorzyść klienta zadziałają wszystkie dane, które w mediach społecznościowych nie pokrywają się z tymi z wniosku kredytowego. Ekspert jest przekonany, że w takim przypadku zostanie dokonana dodatkowa szczegółowa analiza. Bank sprawdzi wszelkie dostępne informacje, ponieważ stanowi to kolejny element zabezpieczający wypłacalność danej osoby. Tak też będzie, jeśli ktoś ubiega się o kredyt, a jednocześnie prowadzi dyskusję publiczną np. na tablicy Facebooka o trudnej sytuacji materialnej czy utracie pracy.
W trzech kwartałach br. do PIP-u wpłynęło 795 skarg w kwestii podejrzeń o działania mobbingowe. To o 12,8% mniej niż rok wcześniej. Do tego podjęto też 740 czynności kontrolnych, czyli o 12,9% mniej niż w tym samym czasie w 2023 roku.
– Bank ma prawo w oficjalnych dokumentach posłużyć się informacjami z portalu społecznościowego. W przypadku uzyskania niekorzystnej decyzji kredytowej, oczywiście można i należy próbować odwołać się od niej. Jednakże kwestia rozstrzygnięcia nadal pozostaje w gestii banku i zależy wyłącznie od jego woli. Gdy klient nie będzie w stanie w sposób racjonalny wytłumaczyć rozbieżności pomiędzy informacjami podanymi we wniosku i w mediach społecznościowych, raczej nie powinien liczyć na przychylność ze strony banku i zmianę decyzji – dodaje Katarzyna Kozieł-Kozłowska.
Ochrona prywatności
Nie można ignorować rewolucji internetowej, co podkreśla Kamil Jankowski. Ekspert przekonuje również, że social media są kolejnym źródłem bardzo łatwo dostępnej i szerokiej wiedzy. Z tych narzędzi korzystają np. agencje HR w trakcie poszukiwania kandydatów do pracy na poszczególne stanowiska. Z kolei przedmiotem analizy ze strony banków może być praktycznie wszystko, co dana osoba robi w sieci. Trzeba o tym pamiętać przed dodawaniem tzw. polubień, wysyłaniem komentarzy czy udostępnianiem różnych treści, w tym zdjęć i filmów.
– Oficjalne, tj. za naszą zgodą, wykorzystanie danych z social mediów przez banki i pożyczkodawców jest stopniowo wdrażane. Nie znamy i pewnie nigdy nie dowiemy się o skali nieoficjalnego czerpania informacji z naszych profili społecznościowych. Możemy być jednak pewni, że jeśli nie zadbaliśmy o odpowiednie ustawienia prywatności, to wyrażamy przyzwolenie na analizowanie naszego życia, nie tylko instytucjom finansowym – stwierdza współzałożyciel platformy finansowej Akredo.pl.
Podsumowując, Kamil Jankowski radzi, aby dbać o swoją prywatność w Internecie. Wszystkie newralgiczne informacje lepiej zachować dla siebie i po prostu ich nie publikować, ewentualnie ustawić status jako prywatny. Dla przykładu, Facebook daje możliwość ograniczenia widoczności postów tak, aby były dostępne tylko dla naszych znajomych. Szczególnie warto zwrócić uwagę również na to, kto znajduje się w tym gronie i czy rzeczywiście znamy te osoby. W mediach społecznościowych należy zawsze postępować tak, jak w prawdziwym życiu, bo i konsekwencje są jak najbardziej realne.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał chroniony jest przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 roku o ochronie baz danych. Materiał może być wykorzystany (w tym dalej publicznie udostępniany) wyłącznie przez zarejestrowanych Użytkowników serwisu, tj. dziennikarzy/media. Jakiekolwiek wykorzystywanie przez nieuprawnione osoby (poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami) jest zabronione.