×
Biznes i gospodarka separator
Budownictwo Energetyka Handel Infrastruktura Motoryzacja Nieruchomość Przemysł Rolnictwo Telekomunikacja Transport Turystyka Ubezpieczenia
Bankowość i finanse separator
Banki Fundusze Giełda Inwestycje Kredyty Lokaty Waluty
Nowe technologie separator
Audio-Wideo Fotografia Internet Komputery Oprogramowanie Telefony
Społeczeństwo separator
Konsument Podatki Praca i kariera Prawo Problemy społeczne Samorząd
Edukacja separator
Dziecko Nauka Szkolnictwo
Media separator
Internet Public Relations Reklama i marketing Telewizja, radio, prasa
Zdrowie i uroda separator
Choroby Kosmetyki Leczenie Leki i preparaty Medycyna Porady lekarza Profilaktyka Żywienie
Kultura separator
Film Literatura Muzyka Sztuka Teatr
Lifestyle separator
Dom i ogród Gwiazdy Kulinaria Moda Podróże Styl życia Wnętrza Zakupy
Opinie i komentarze separator
Bankowość Finanse Gospodarka Handel Marketing Materiał eksperta Nowe Technologie Podatki Praca i kariera
Poniższy materiał jest nadesłaną informacją prasową. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść.

Jak właściwie badać poparcie polityczne? Sprawa nie jest prosta. W grę wchodzi mnóstwo niuansów

Udostępnij na Facebook'uPolecamy Udostępnij na Twitter'zeTweetnij Udostępnij na LinkedIn'ie Udostępnij
Łukasz Zieliński, ekspert rynku badawczego z firmy SYNO Poland / Fot. Materiały prasowe

Po ostatnich wyborach prezydenckich wciąż nie milknie dyskusja o tym, jak poprawnie badać poparcie polityczne. Część politologów np. twierdzi, że metoda CAWI jest mniej dokładna niż CATI czy CAPI. Krytyce jest poddawany dobór próby, choć firmy badawcze w Polsce dysponują bazą ponad 2 mln panelistów. Zapomina się też o tym, że każdą technikę należy analizować w odpowiedni sposób, a dobrą praktyką jest tzw. ważenie wyników na podstawie wypracowanych modeli statystycznych. Pomimo powyższych wątpliwości, w dużej części samej branży badawczej panuje opinia, że w przypadku polityki CAWI może być najlepszą metodą. Daje więcej anonimowości i swobody podczas udzielania wypowiedzi. Dzięki temu respondenci mogą pozwolić sobie na większą szczerość, odkrywając przed badaczami swoje faktyczne sympatie. 

W związku z niedawnymi wyborami prezydenckimi, wśród ekspertów toczy się dyskusja o tym, jak poprawnie badać poparcie polityczne Polaków. Są oczywiście różne podejścia. Natomiast sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż na pierwszy rzut oka wygląda. 

Niektórzy politolodzy zwracają uwagę na to, że metoda CAWI (badanie online) jest mniej dokładna niż np. CATI (badanie telefoniczne) czy CAPI (badanie „twarzą w twarz”) i dlatego takie wyniki należy traktować z dystansem. Głównym argumentem jest to, że co do zasady próba jest słabiej dobrana. Mówi się też, że w nauce gorzej postrzega się wiarygodność sondaży przeprowadzonych tylko online niż metodą telefoniczną lub w mix Internet/telefon czy „twarzą w twarz”.

Oczywiście generalnie wszystkie wyniki sondaży politycznych, poza late poll i exit poll (tymi dobrze zrealizowanymi), należy traktować z jakimiś dystansem. Lokale wyborcze w late poll i exit poll są starannie dobierane (nielosowo), a dodatkowo wyniki są odpowiednio ważone, według autorskich modeli statystycznych.

Dyskutując o sondażach politycznych, należy też zwrócić uwagę na szczerość, która w przypadku CAWI jest bardziej prawdopodobna, ze względu na większą anonimowość niż np. metody CAPI czy CATI. Głosujący mogą ukrywać swoje rzeczywiste wybory oraz „przywdziewać maski” zwolenników innego kandydata. Mogą też wstydzić się swojego wyboru. 

Kolejna kwestia to dobór próby CAPI czy CATI, który jest najczęściej losowy lub losowo-kwotowy. Jak wiadomo, internauci w Polsce stanowią zdecydowaną większość populacji, ale nie całą. To ponad 80% społeczeństwa. CATI natomiast, zwłaszcza w ostatnich latach, stało się techniką trudną do realizacji. Wiele osób odmawia udziału w badaniach ze względu na dużą ilość prób wyłudzeń danych. Z kolei CAPI jest techniką najdroższą, co przekłada się na mniejszą liczbę zamówień.

Klienci banków znowu na celowniku. Oszuści oferują im pomoc w składaniu fikcyjnych reklamacji

Na rynku pojawił się nowy rodzaj oszustwa. Polega ono na tym, że przestępcy oferują pomoc w próbie wyłudzenia pieniędzy od banku z tytułu rzekomych luk w jego systemach. W rzeczywistości żadnych luk nie ma, a osoba składająca wniosek może zostać pociągnięta nawet do odpowiedzialności karnej. 

Niektórzy politolodzy twierdzą też, że metoda CAWI nie nadaje się do realizacji badań politycznych. To jest oczywistą nieprawdą. Nadaje się. Jednak wyniki CAWI, jak i innych technik, należy analizować w odpowiedni sposób, o czym często zapomina się, mówiąc o kwestiach doboru próby. Dobrą praktyką jest ważenie wyników na podstawie wypracowanych modeli statystycznych. Wiąże się to z odpowiednim doborem wielkości próby w zdefiniowanych autorsko celkach, czyli segmentach próby odpowiadających określonym cechom społeczno-demograficznym.

Nasuwa się też pytanie o to, co zatem mogłoby być tzw. złotym środkiem w kwestii prowadzenia badań politycznych. Może trzeba realizować je różnymi technikami jednocześnie. Tylko czy byłyby one najbardziej wiarygodne? Na pewno jest to dobre rozwiązanie dla instytutów nieposiadających własnych modeli statystycznych do badań politycznych. Zastosowanie mieszanych technik pozwala na zminimalizowanie wad doboru próby jednej metody.

Do powyższego wątku nasuwa się jeszcze dodatkowa kwestia. Skoro część ekspertów mówi, że CAWI nie nadaje się do polityki, to czym właściwie różnią się badania, np. społeczne czy biznesowe, od politycznych? I czy w ogóle przy takich realizacjach są jakieś różnice? Można na to spojrzeć w ten sposób, że i tu i tu gromadzimy informacje pozyskiwane od respondentów. A dobór techniki badawczej jest wypadkową grupy badawczej, zakresu badania, budżetu i harmonogramu.

Niektórzy politolodzy mówią też, że metoda CAWI wykrzywia obraz badania poprzez nadreprezentację niektórych osób z młodszych grup wiekowych i lepiej wykształconych. Czy to faktycznie jest prawda? Wielu ekspertów zapomina o tym, że trzeba w odpowiedni sposób analizować wyniki, pamiętając o kwestiach doboru próby – stosowanie modeli statystycznych. Osoby krytykujące CAWI jako technikę do sondaży politycznych (czy innych typów badań ) zdają się nie znać jej założeń – ograniczeń i przewag. Z tego pewnie wynika ww. opinia. 

Do tego ww. eksperci twierdzą, że w sondażach przeprowadzanych metodą CAWI grupy badanych często wybierane są z wcześniej przygotowanych paneli, tj. z osób, które stale udzielają odpowiedzi na pytania konkretnych ośrodków badawczych. To znaczy, że grupa respondentów była losowana z panelu, czyli z tej samej puli. Otóż nie jest to prawda. W Polsce mamy ok. 2 mln potencjalnych panelistów. Trudno założyć, że zaproszenia do badań docierają tylko do części z nich. Poza tym mamy przecież etap przeważania, gdzie różnice są niwelowane. Zatem przy dobrym założeniu problem nie powinien istnieć.

Słodycze, tłuszcze i używki obecnie najbardziej drenują portfele Polaków [DANE ZE SKLEPÓW]

W czerwcu br. ogólna podwyżka w sklepach wyniosła 5,8% rdr. Widać też, że dynamika wzrostu cen 17 kategorii urosła kolejny miesiąc z rzędu. Najbardziej poszły w górę słodycze i desery, artykuły tłuszczowe, a także używki. Dalej w rankingu są owoce i napoje bezalkoholowe.

Z kolei jeszcze inni eksperci twierdzą, że metodę CAWI można stosować, ale na dzisiaj te badania na panelach są mniej dokładne, bo mamy tę samą grupę respondentów, z której losujemy, a nie cały przekrój społeczeństwa. Tutaj znowu wybrzmiewa ten sam aspekt co wyżej. To kwestia świadomego doboru próby i ważenia wyników autorskimi modelami statystycznymi.

Pomimo powyższych twierdzeń, wśród wielu branżowych ekspertów panuje też opinia, że w przypadku polityki akurat CAWI może być lepszą metodą od tych powyższych, bo daje więcej anonimowości i swobody podczas wypowiedzi. To szczególnie ważne, jeżeli chodzi o tak drażliwą część życia, jaką jest polityka. Dla przykładu, część osób, np. o prawicowych poglądach, w bezpośrednich rozmowach może wprowadzać w błąd ankieterów, nie chcąc ujawnić swoich prawdziwych sympatii politycznych. W badaniach CAWI czują się bardziej anonimowi i dzięki temu ich wypowiedzi są dużo szczersze. 

Niezależnie od metody, trzeba też brać pod uwagę to, że ogólnie respondenci mogą wprowadzać ankieterów w błąd. I to dotyczy każdej znanej na rynku metody. Jednak w tej kwestii nie ma jednej najlepszej techniki badawczej. To, czy jest mniej lub bardziej odpowiednia, wynika przede wszystkim z zakresu badania oraz profilu grupy badawczej. W praktyce o wyborze decyduje budżet i harmonogram badania.

Oczywiście ważną kwestią jest też to, w jaki sposób zadamy samo pytanie. Im prościej ono brzmi, tym lepiej może być zrozumiane. Dzięki temu odpowiedź będzie miała większą wartość badawczą, co nie zawsze jest aż tak oczywiste.

Autorem komentarza jest Łukasz Zieliński, 
ekspert rynku analityczno-badawczego z międzynarodowej firmy SYNO Poland

Powyższy materiał jest informacją prasową. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść. Materiały zamieszczane w sekcji OPINIE I KOMENTARZE są samodzielnie opracowywane przez osoby i/lub podmioty trzecie. Materiały te mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez dziennikarzy/media.

NAJNOWSZE NEWSY

Przewiń do góry