Nie jesteśmy atrakcyjnym partnerem do współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Nasz rząd tego nie zmieni, nawet gdyby prowadził sprawniejszy lobbing w tej kwestii. Ale zacieśniając relacje z Amerykanami, również te polityczne, daje sygnał zagranicznym inwestorom, że mogą bezpiecznie realizować u nas swoje przedsięwzięcia.
Przywódca Stanów Zjednoczonych odwiedzi Polskę na początku lipca, w drodze na szczyt G20. Właśnie tam będą prowadzone m.in. rozmowy na temat międzynarodowej współpracy gospodarczej. Administracja Trumpa z pewnością dostrzega wysokie tempo wzrostu gospodarczego krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Ale dla prezydenta USA ważniejsze będzie podkreślenie roli swojego państwa jako lidera NATO, chroniącego wschodnią flankę Sojuszu. Podczas krótkiej wizyty w Polsce sprawy gospodarcze mogą w ogóle nie być poruszane. Zdaniem prof. Witolda Orłowskiego, rektora Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie, nie należałoby przeceniać ekonomicznego znaczenia przyjazdu amerykańskiego prezydenta do naszego kraju.
– Polska gospodarka nie czeka na wizytę Donalda Trumpa. Jesteśmy mało znaczącym partnerem wymiany ekonomicznej dla USA. Jeśli chodzi o kierunek eksportowy zajmujemy u nich dopiero 47. pozycję, a importowy – 40. Oczywiście wielu polskich przedsiębiorców może liczyć na to, że cokolwiek się zmieni po przyjeździe Donalda Trumpa. Niemniej, jednak nie oczekiwałbym jakichkolwiek nowych ustaleń ze Stanami Zjednoczonymi. Natomiast, w ocenie zagranicznych obserwatorów, odwiedziny amerykańskiego prezydenta mogą być potwierdzeniem tego, że Polska to kraj w Europie Środkowo-Wschodniej, który rzeczywiście jest istotnym sojusznikiem USA – mówi analityk gospodarczy Łukasz Białek.
Warto pamiętać o tym, że amerykańska gospodarka, w odróżnieniu od wielu innych na świecie, nie jest sterowana przez prezydenta. Decyzje o wielkich przedsięwzięciach podejmują samodzielnie firmy. Głowa państwa ma w tym zakresie bardzo ograniczone możliwości. Ekonomiści są jednak zgodni co do tego, że Donald Trump zachęca przedsiębiorców do rozwoju, ale na liście jego celów nie ma planu zwiększonego inwestowania w relacje gospodarcze z Polską. Przywódcy USA zależy głównie na tym, żeby biznes zostawiał swoje pieniądze w Stanach Zjednoczonych, a nie w innych krajach.
Trwają prace nad regulacjami, które pozwolą na szybsze rozpoznawanie spraw frankowych. Eksperci komentujący te doniesienia, przedstawiają wątpliwości w kwestii skuteczności wybranych pomysłów. Ale nie brakuje też opinii, że przygotowywane zmiany poprawią sytuację w sądach.
– Polska ma do zaoferowania amerykańskim firmom przede wszystkim dobrze wykształconych specjalistów w wielu dziedzinach. Jednocześnie, nasz biznes może stanowić bramę do europejskiego rynku, co czasem jest znaczące pod względem strategicznym. I to wszystko, co na ten moment Polacy są w stanie dać przedsiębiorcom z USA. Niestety, nasz kraj nie jest partnerem do rozmowy dla prezydenta Stanów Zjednoczonych. Szansę na takie właśnie traktowanie w Europie ma jedynie Wielka Brytania, Niemcy, być może Francja i raczej nikt więcej. Dobrze świadczyłoby o Donaldzie Trumpie, gdyby się okazało, że w ogóle wie, gdzie leży Polska – stwierdza prof. Witold Orłowski.
Zdaniem Łukasza Białka, Gabinet Donalda Trumpa nie interesuje się poprawą naszych relacji gospodarczych. Jesteśmy dla USA tylko jednym z krajów członkowskich UE. I ewentualnie w tym kontekście możliwa by była zmiana w zakresie stosunków ekonomicznych. Ponadto, pod względem rozwiązań wysoko technologicznych jesteśmy daleko za Stanami Zjednoczonymi. Gdyby nasi przedsiębiorcy mieli do zaoferowania produkty, unikalne na poziomie globalnym i trudne do powielenia, to mogliby zabiegać o uwagę inwestorów zza oceanu. Tymczasem, jak oszacowała Amerykańska Izba Handlowa w Polsce, na koniec 2016 roku wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych, pochodzących z USA, przekroczyła u nas 40 mld dolarów. Część z nich trafiała tu przez europejskie spółki, gdzie amerykańskie firmy czy fundusze mają swoje udziały.
Zmanipulowane treści są coraz poważniejszym zagrożeniem dla inwestorów. Eksperci ostrzegają inwestorów. Dzięki sztucznej inteligencji za chwilę będzie głośno o nowej odsłonie oszustw „na wnuczka”. Polakom pilnie potrzebna jest edukacja finansowa.
– Nasz rząd może oczywiście lobbować. Natomiast oczekiwanie, że to skłoniłoby amerykańskie firmy do inwestowania w Polsce byłoby wielką naiwnością. Niewątpliwie, wizyta prezydenta USA wzmocniłaby nasz wizerunek jako bezpiecznego i stabilnego kraju. Mielibyśmy dowód na to, że Gabinet Donalda Trumpa, niezależnie od swoich politycznych planów, traktuje nas jak przyjaciół. I to właśnie byłby najważniejszy aspekt tego typu wizyty. W dalszej konsekwencji oczywiście zagraniczni inwestorzy mogliby z większym zaufaniem podejmować przedsięwzięcia na terenie naszego kraju – przewiduje prof. Orłowski.
W ocenie ekonomistów, polska gospodarka, chcąc być atrakcyjnym partnerem do rozmów z USA, musi najpierw pokazać, że niezależnie od stosunków politycznych, proponuje pionierskie rozwiązania, np. w dziedzinie nowoczesnych technologii. Same obietnice nie wystarczą. Tamtejsze przedsiębiorstwa, jeśli tylko chcą inwestować w różnych częściach świata, to po prostu to robią. Wiele lat temu Amerykanie przejmowali nasze firmy, m.in. z obszaru zbrojeniowego. Jednak to należy już do przeszłości. Trzeba mieć świadomość tego, że amerykańskie inwestycje, które dotychczas zostały zrealizowane w Polsce, miały miejsce nie z powodu kurtuazyjnego spotkania o wydźwięku politycznym. One zostały zrealizowane z pobudek pragmatycznych, umotywowanych stricte biznesową ekonomiką.
– To nie jest moment na to, aby polska administracja w ogóle rozważała kwestię jakiegokolwiek lobbingu w celu zwiększania naszych szans gospodarczych na arenie międzynarodowej. Są one ewidentnie słabe. Podczas ewentualnych rozmów z Donaldem Trumpem nasz rząd nie powinien więc sygnalizować gotowości do rozwoju tego typu współpracy. Na linii Polska-USA nie należy oczekiwać rewolucji. Uważam, że w obecnym uwarunkowaniu globalnych relacji gospodarczych i geopolitycznych, polska sfera rządowa powinna na pierwszym miejscu skoncentrować swoje działania w kierunku krajów azjatyckich, gdyż tam mamy większe szanse na sukces – podsumowuje Łukasz Białek.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał chroniony jest przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 roku o ochronie baz danych. Materiał może być wykorzystany (w tym dalej publicznie udostępniany) wyłącznie przez zarejestrowanych Użytkowników serwisu, tj. dziennikarzy/media. Jakiekolwiek wykorzystywanie przez nieuprawnione osoby (poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami) jest zabronione.