Chociaż rośnie liczba promocji napojów energetycznych i handel nimi, Ministerstwo Zdrowia nie pracuje nad wprowadzeniem nowych zakazów sprzedaży tych specyfików dzieciom i młodzieży. Inne formy restrykcji również nie są obecnie rozważane, np. większe opodatkowanie tych produktów czy też wydawanie specjalnych zezwoleń. Resort jedynie wskazuje na ograniczony już dostęp na terenie przedszkoli, szkół i placówek oświatowo-wychowawczych. Z kontroli Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że prawo w tym zakresie jest przestrzegane. Jednak GIS uważa, że nowy skład Parlamentu Europejskiego powinien zająć się sprawą, która dotyczy wszystkich krajów członkowskich. Zapytany o tę możliwość jeden z europarlamentarzystów nie widzi takiej potrzeby. Za to podaje inne rozwiązania.
Nowy zakaz?
Ostatnia analiza firmy Hiper-Com Poland wykazała, że w tym roku sieci handlowe zwiększyły promocję napojów energetycznych o ponad 40%. Największy wzrost, bo aż o blisko 80%, zaobserwowano w sklepach convenience, które są w pobliżu praktycznie każdego większego osiedla. Z kolei z danych Centrum Monitorowania Rynku (CMR) wynika, że energetyki są jednym z najczęściej kupowanych produktów w placówkach mających do 300 m2. Niektórzy eksperci zwracają uwagę na to, że w takich miejscach młodzi konsumenci bez trudu mogą kupować ww. produkty, np. w drodze do szkoły czy po zajęciach lekcyjnych. I dodają, że niestety prawo jest omijane. Dlatego sugerują, żeby wprowadzić przepisy ograniczające sprzedaż tych artykułów dzieciom i młodzieży w całym handlu detalicznym.
– Aktualnie resort nie prowadzi prac legislacyjnych, których celem byłoby zakazanie sprzedawania tego typu napojów osobom niepełnoletnim w ogólnodostępnych sklepach. Istotną zmianą jest wdrożone już Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 26 lipca 2016 r. w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełniać środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży – mówi Sylwia Wądrzyk, Dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia.
Celem ww. rozporządzenia jest wzmocnienie ochrony zdrowia dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, poprzez ograniczenie dostępu na terenie przedszkoli, szkół i placówek oświatowo-wychowawczych do środków spożywczych zawierających znaczne ilości składników niezalecanych dla ich rozwoju. Oferta żywieniowa nie może uwzględniać napojów energetyzujących. W jednostkach systemu oświaty zakazano też reklamy i promocji polegającej na zachęcaniu do nabywania niezdrowej żywności.
– Z naszych kontroli wynika, że zakaz sprzedawania napojów energetycznych jest przestrzegany w sklepikach szkolnych. Zauważamy również to, że producenci, działający na terenie Polski, stosują się do unijnych zaleceń i umieszczają na puszkach napisy ostrzegające przed spożywaniem energetyków przez dzieci i kobiety w ciąży. Jednocześnie dostrzegamy, że przybywa tego typu produktów na rynku – informuje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoriatu Sanitarnego.
W trzech kwartałach br. do PIP-u wpłynęło 795 skarg w kwestii podejrzeń o działania mobbingowe. To o 12,8% mniej niż rok wcześniej. Do tego podjęto też 740 czynności kontrolnych, czyli o 12,9% mniej niż w tym samym czasie w 2023 roku.
Jak komentuje Krzysztof Zych z międzynarodowej firmy doradczej UCE GROUP, od czasu wprowadzenia zakazu sprzedaży tego typu produktów w sklepikach szkolnych mijają właśnie 3 lata. Od lipca 2016 r. rynek mocno się rozrósł. Producenci rozszerzali swoje oferty o nowe, oryginalne smaki energetyków. Coraz mocniej promują je w gazetkach handlowych i reklamują w telewizji. Ekspert podkreśla, że najłatwiej jest zarabiać na dzieciach, które kupują popularne produkty w osiedlowych placówkach i nie patrzą na napisy ostrzegawcze. Dlatego należy ograniczyć im tego typu zakupy we wszystkich sklepach.
Kto zajmie się sprawą?
– Jeśli chodzi o art. spożywcze, przepisy w całej UE są jednolite. Zakaz sprzedaży energetyków dzieciom występuje tylko w Danii. Polska też może go wprowadzić, zmieniając ustawę o bezpieczeństwie żywności. Jednak to wiązałoby się z zaangażowaniem wielu instytucji i zainwestowaniem sporych pieniędzy. Najpierw trzeba uzyskać jednoznaczną opinię ekspercką dot. wysokiego spożycia tych produktów przez dzieci i młodzież. Należy też przeprowadzić analizę w zakresie ich faktycznej szkodliwości dla zdrowia. Obecnie brakuje wyników badań na temat tego, jakie choroby mogą wywoływać – wyjaśnia Jan Bondar.
Dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia zapewnia, że resort podejmuje wiele działań informacyjnych, edukacyjnych i promocyjnych, służących profilaktyce przeciwnowotworowej oraz kształtowaniu prozdrowotnych postaw wśród dzieci oraz młodzieży. Podejmując je, wzmacnia dobre nawyki żywieniowe młodych Polaków i zapobiega ich otyłości oraz innym chorobom. Ta aktywność jest zintegrowana z kalendarzem onkologicznym w 2019 roku oraz z Dniami Otwartymi, organizowanymi w oddziałach wojewódzkich NFZ.
Zmanipulowane treści są coraz poważniejszym zagrożeniem dla inwestorów. Eksperci ostrzegają inwestorów. Dzięki sztucznej inteligencji za chwilę będzie głośno o nowej odsłonie oszustw „na wnuczka”. Polakom pilnie potrzebna jest edukacja finansowa.
– Oczywiście wszystkie ww. inicjatywy są ważne i społecznie potrzebne. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Jednak, w mojej ocenie, brakuje stanowczego podejścia do kwestii napojów energetycznych. Jeżeli nie są prowadzone badania na temat skutków ich spożywania, to tak naprawdę nie wiadomo, na co konkretnie narażeni są konsumenci i przed czym należy ich ostrzegać – dodaje Krzysztof Zych.
Rzecznik GIS uważa, że najłatwiej byłoby wprowadzić ewentualny zakaz sprzedaży jednolicie w całej Unii Europejskiej. Wszystkie kraje członkowskie delegowałyby swoich ekspertów. Międzynarodowe zespoły badawcze przeprowadziłyby szereg analiz. Według Jana Bondara, skład każdego specyfiku wymaga oddzielnej ekspertyzy. Jedne produkty są bardziej szkodliwe, a inne mniej. Warto też ustalić maksymalne limity zawartości kofeiny w puszce energetyku. I nasi europarlamentarzyści powinni się o to postarać, aby było to przedmiotem dyskusji na forum unijnym.
– Nie widzę takiej potrzeby, żeby Parlament Europejski zajmował się wprowadzeniem zakazu sprzedaży napojów energetycznych dla dzieci i młodzieży. Nie trzeba też powoływać żadnej międzynarodowej komisji do badania składu tych produktów czy ustalania limitu zawartości kofeiny w każdej puszce. Zasada jest prosta. To, co można przeprowadzić oddolnie, należy zrobić na terenie kraju, którego dotyczy problem. Sejm RP spokojnie może się zająć tą kwestią. Osobiście uważam też, że rodzice sami powinni zadbać o to, co spożywają ich pociechy – twierdzi europarlamentarzysta Kosma Złotowski.
Jak podsumowuje Jan Bondar, jedyne, co może w tej sytuacji samodzielnie zrobić GIS, to zorganizować kampanię informacyjną. Należy uświadamiać młodych konsumentów i ich rodziców o tym, że napoje energetyczne mogą źle wpływać na zdrowie i rozwój człowieka. Zdaniem rzecznika, nie powinny po nie sięgać osoby przynajmniej do 16. roku życia. Energetyki można uznać za wielokrotność kawy, której przecież nie powinny pić dzieci.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał chroniony jest przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 roku o ochronie baz danych. Materiał może być wykorzystany (w tym dalej publicznie udostępniany) wyłącznie przez zarejestrowanych Użytkowników serwisu, tj. dziennikarzy/media. Jakiekolwiek wykorzystywanie przez nieuprawnione osoby (poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami) jest zabronione.