×
Biznes i gospodarka separator
Budownictwo Energetyka Handel Infrastruktura Motoryzacja Nieruchomość Przemysł Rolnictwo Telekomunikacja Transport Turystyka Ubezpieczenia
Bankowość i finanse separator
Banki Fundusze Giełda Inwestycje Kredyty Lokaty Waluty
Nowe technologie separator
Audio-Wideo Fotografia Internet Komputery Oprogramowanie Telefony
Społeczeństwo separator
Konsument Podatki Praca i kariera Prawo Problemy społeczne Samorząd
Edukacja separator
Dziecko Nauka Szkolnictwo
Media separator
Internet Public Relations Reklama i marketing Telewizja, radio, prasa
Zdrowie i uroda separator
Choroby Kosmetyki Leczenie Leki i preparaty Medycyna Porady lekarza Profilaktyka Żywienie
Kultura separator
Film Literatura Muzyka Sztuka Teatr
Lifestyle separator
Dom i ogród Gwiazdy Kulinaria Moda Podróże Styl życia Wnętrza Zakupy
Opinie i komentarze separator
Bankowość Finanse Gospodarka Handel Marketing Materiał eksperta Nowe Technologie Podatki Praca i kariera
Poniższy materiał jest nadesłaną informacją prasową. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść.

Dyrektywa tytoniowa nie taka straszna jak ją malują

Udostępnij na Facebook'uPolecamy Udostępnij na Twitter'zeTweetnij Udostępnij na LinkedIn'ie Udostępnij
fot. serwis agencyjny MondayNews (półka z ekspozycją papierosów wg. nowej dyrektywy unijnej)

Branża tytoniowa w Polsce, coraz bardziej przerażona wprowadzeniem unijnej dyrektywy, przekonuje, że stracą na niej zarówno konsumenci, jak i budżet państwa. Z kolei Polska Izba Handlu otwarcie mówi o wzroście szarej strefy i utrudnieniach dla sprzedawców. Ale czy faktycznie jest się czego obawiać?

Wielkie poruszenie wywołała wiadomość, że do projektu ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych wraca zapis w nowej formie, który wprowadza zakaz informacji o dostępnej ofercie wyrobów tytoniowych w sklepach. Papierosy mentolowe mogą być w sprzedaży do 2020 roku, ale zgodnie z ustawą implementującą dyrektywę na ich opakowaniach nie będzie żadnego graficznego wyróżnika. Większość ich powierzchni zajmie ostrzeżenie zdrowotne.

Ból głowy producentów

Zmniejszenie napływu nowych konsumentów papierosów w długim terminie oraz liczby okazjonalnych palaczy jest tym, co najbardziej martwi producentów wyrobów tytoniowych. Prawdopodobnie w związku ze zmianami opakowań również zostaną wprowadzone ograniczenia w promowaniu papierosów w miejscu sprzedaży – ostatniej marketingowej ostoi wyrobów tytoniowych. Jest to całkowicie logiczne z punktu widzenia decydentów UE.

Dyrektywa UE 1169/2011 o opisie produktów tytoniowych jasno nakłada na producentów obowiązek informowania o składzie produktu. Różne jego warianty muszą mieć inne kody kreskowe. Można założyć, że o ile w ogóle nie zostanie wprowadzany zakaz używania określenia „light”, to pewne drobne oznaczenia będą możliwe – np. inna nazwa produktu, ale bez graficznego wyróżnienia. Klienci szybko przyzwyczają się do nowych opakowań i będą dokładniej czytać treść, która się na nich znajduje. Dzięki temu jest szansa, że osoby, które chcą zacząć palić, zauważą ostrzeżenia o szkodliwości palenia.

Kiedyś lobby tytoniowe wykorzystywało wszelkie sposoby, aby ukryć związek między paleniem tytoniu a np. nowotworem płuc, gdyż producenci wiedzieli, że taka informacja wpłynie za jakiś czas negatywnie na ich biznes. Kolejną batalię toczyli, gdy wprowadzano ograniczenia w reklamowaniu wyrobów tytoniowych. Jednocześnie można zauważyć, że wraz z wdrożeniem zakazów skutecznie zmniejsza się liczba palaczy, a z nimi liczba zgonów na choroby powstałe w wyniku palenia. Poprzednie sukcesy w walce z nałogiem tytoniowym sprawiają, że nie dziwi determinacja, z jaką wprowadzane są kolejne ograniczenia i utrudnienia.

[WAŻNE] Eksperci ostrzegają. Oszuści znaleźli nowy sposób na zarobek. Podają się za prawników od kredytów

Oszuści mają nowy sposób na Polaków. Przestępcy podają się za kancelarie prawne specjalizujące się w obsłudze kredytobiorców. Twierdzą, że oszczędności rozmówcy są zagrożone, ale dzięki zastosowaniu się do ich rekomendacji można środki uratować. Szczególnie narażeni są frankowicze.

Szybka adaptacja

Dla nałogowych palaczy dyrektywa nie będzie miała większego znaczenia, gdyż zwykle wyroby te są podawane przez sprzedawcę. Sprzedawcy natomiast szybko przyzwyczają się to umiejscowienia nowych opakować na półce lub w witrynie z wyrobami tytoniowymi. Wprowadzone zmiany mogą być uciążliwe dla osób zaczynających swoją „przygodę” z papierosami. Nie będą oni mogli łatwo porównać produktów – papierosy typu „light” lub mentolowe będą niewiele się różniły od produktów regularnych, zatem trzeba będzie wczytywać się opisy na opakowaniach, a te będą jeszcze bardziej odstręczające.

Właściciele sklepów nie będą mieli problemu z zakupem papierosów w hurtowniach, ale z czasem dystrybucja gorzej rotujących produktów zacznie spadać. Nie należy się zatem przejmować zyskownością branży tytoniowej, gdyż ta ma zapewniony wieloletni popyt na swoje produkty, a powolne zmiany na rynku pozwolą jej dostosowywać swój biznes do nowych warunków i jeszcze przez wiele lat czerpać z niego wysokie zyski kosztem zdrowia obywateli, które zapłaci społeczeństwo, a nie koncerny.

Mit szarej strefy

Polska Izba Handlu przestrzega przed powiększeniem się szarej strefy w wyniku błędów i opóźnienia implementacji dyrektywy tytoniowej. Według tej instytucji efektem przejścia Polaków do szarej strefy będą straty budżetu państwa, które mogą wynieść od kilku do kilkunastu miliardów złotych. Stracą głównie producenci wyrobów tytoniowych, ale w konsekwencji zyska budżet państwa poprzez mniejsze koszty leczenia chorób związanych z paleniem tytoniu. Zatem wbrew temu, co usiłują wmówić nam producenci jest to dyrektywa wprowadzana w naszym szeroko pojętym interesie, a nie przeciwko nam.

Polacy odpuścili sobie fast foody i pizzerie. Część branży w wakacje zaliczyła dwucyfrowy spadek [ANALIZA]

Obserwacja zachowań blisko 3 mln konsumentów wykazała, że rok do roku ogólnie zmniejszył się wakacyjny ruch w fast foodach. Ubyło też samych klientów. Dla przykładu pizzerie zanotowały dwa dwucyfrowe spadki, a bary z kanapkami i daniami z kurczaka – dwa jednocyfrowe. 

Celem dyrektywy tytoniowej jest spadek całkowitej sprzedaży wyrobów tytoniowych. Straszenie szarą strefą jest zupełnie bezzasadne. Klienci nie kupują w niej, ponieważ opakowania są tam ładniejsze, albo dlatego, że mają w niej ciekawsze materiały promocyjne - wręcz przeciwnie, częstym zjawiskiem jest kupowanie tytoniu, bibułki i filtra w celu własnoręcznego zrobienia papierosów na udostępnionym sprzęcie. Jakość wyrobów w szarej strefie zwykle jest gorsza. Jedynym powodem istnienia nielegalnego rynku jest cena. Jako że dyrektywa nie nakłada kolejnych podatków, nie nastąpi zmiana cen. Można wręcz założyć, że niektórzy producenci zmienią sposób dystrybucji, z bezpośredniego na pośredni, poprzez hurtownie i w ten sposób będą proponować niższe ceny.

Zyska społeczeństwo

Tytoń zabija 5 mln osób rocznie na świecie, to sześć razy więcej niż liczba osób, które w tym samym roku zginęły w wypadkach samochodowych. Dlatego wszystkie działania zmniejszające ekspozycję papierosów i ograniczenia w ich konsumpcji mają uzasadnienie zdrowotne. Przykładowo wprowadzenie zakazu palenia w miejscach publicznych zmniejszyło liczbę hospitalizacji osób chorujących na skutek palenia. To, co handel straci, służba zdrowia odzyska z nawiązką, nie licząc kosztów społecznych, które również spadną.

Zyskają również pracodawcy – zmniejszenie palenia oznacza mniejszą absencję przy stanowisku pracy. Dlatego zyski dla gospodarki będą znacznie wyższe niż koszty. To, na czym bazuje lobby tytoniowe to fakt, że zmniejszenie wpływów do budżetu jest łatwo policzalne, natomiast zyski, jakie przyniesie dyrektywa unijna, są znacznie trudniejsze do oszacowania. Ponoszone koszty są bardzo dotkliwe dla budżetu, o czym często przypominają nam media, mówiąc o problemach polskiej służby zdrowia.

Coraz częściej pojawiają się przykłady udowadniające, że moralność potrafi wygrać z racją ekonomiczną. Coraz więcej firm rezygnuje z prowadzenia sprzedaży wyrobów tytoniowych lub współpracy z firmami tytoniowymi. Takim przykładem jest amerykańska sieć CSV Pharmacy (posiada 7 tys. sklepów), która wycofała papierosy ze sprzedaży, godząc się na straty w obrocie rzędu 2 mld dolarów. Zarząd zdecydował, że skoro główną misją firmy jest dbanie o zdrowie klientów, to sprzedaż papierosów na terenie ich placówek była hipokryzją. Kolejne sieci również zrezygnują z takiej sprzedaży.

Autorem publikacji jest Sebastian Starzyński,

prezes zarządu instytutu badawczego ABR SESTA

Powyższy materiał jest informacją prasową. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść. Materiały zamieszczane w sekcji OPINIE I KOMENTARZE są samodzielnie opracowywane przez osoby i/lub podmioty trzecie. Materiały te mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez dziennikarzy/media.

NAJNOWSZE NEWSY

Przewiń do góry