×
Biznes i gospodarka separator
Budownictwo Energetyka Handel Infrastruktura Motoryzacja Nieruchomość Przemysł Rolnictwo Telekomunikacja Transport Turystyka Ubezpieczenia
Bankowość i finanse separator
Banki Fundusze Giełda Inwestycje Kredyty Lokaty Waluty
Nowe technologie separator
Audio-Wideo Fotografia Internet Komputery Oprogramowanie Telefony
Społeczeństwo separator
Konsument Podatki Praca i kariera Prawo Problemy społeczne Samorząd
Edukacja separator
Dziecko Nauka Szkolnictwo
Media separator
Internet Public Relations Reklama i marketing Telewizja, radio, prasa
Zdrowie i uroda separator
Choroby Kosmetyki Leczenie Leki i preparaty Medycyna Porady lekarza Profilaktyka Żywienie
Kultura separator
Film Literatura Muzyka Sztuka Teatr
Lifestyle separator
Dom i ogród Gwiazdy Kulinaria Moda Podróże Styl życia Wnętrza Zakupy
Opinie i komentarze separator
Bankowość Finanse Gospodarka Handel Marketing Materiał eksperta Nowe Technologie Podatki Praca i kariera

Banki chętnie "pomogą" dłużnikowi, przy okazji poprawią swój wizerunek i zdobędą o nim nowe informacje?

Udostępnij na Facebook'uPolecamy Udostępnij na Twitter'zeTweetnij Udostępnij na LinkedIn'ie Udostępnij
Jan Żuralski, Prezes Zarządu Niezależny Dom Maklerski S.A. Fot. serwis agencyjny MondayNews™

Ostatnio głośno jest o tym, że banki mogą zyskać alternatywę dla windykacji. Za pośrednictwem firm zewnętrznych szukałyby dłużnikom pracy lub opieki do dzieci, by ci szybciej spłacili zobowiązania. Według Jana Żuralskiego, zadłużeni nie potrzebują takiej pomocy akurat od banku. Mogą to odbierać jako zabieg PR-owy. Wsparcie mogłoby też mieć znamiona monitorowania życia zawodowego i zarobków kredytobiorców, a to ewidentnie nie jest w ich interesie. Dla przykładu, utrata nowej pracy mogłaby skutkować bardziej zaawansowanymi działaniami windykacyjnymi.

Prezes Zarządu Niezależnego Domu Maklerskiego S.A. podkreśla, że bank nie ma własnych narzędzi do tego, żeby samodzielnie szukać dłużnikom pracy czy opieki do dziecka. Oczywiście może zdecydować się na wprowadzenie tego typu rozwiązania, ale jego realizacja zapewne będzie przebiegać za pośrednictwem zewnętrznego podmiotu. Ekspert przewiduje, że jeżeli faktycznie doszłoby to do skutku, instytucje finansowe mogą wtedy pobierać prowizje od wyspecjalizowanych firm za przekazywanie im danych swoich klientów. To jedna z kilku potencjalnych korzyści, jakie ewentualnie odniosłyby banki, które przecież nie są organizacjami charytatywnymi.

– Moim zdaniem, banki mogłyby zaangażować się w tego typu projekt w celu poprawy swojego wizerunku w oczach klientów detalicznych. W ostatnich latach nadszarpnęły go, np. udzielając kredytów frankowych. Chwaląc się, że pośrednio pomogłyby złym dłużnikom wyjść na prostą, mogłyby w niewielkim stopniu poprawić swoją reputację. Co więcej, dzięki sprawnej akcji marketingowej, związanej ze znalezieniem pracy czy opiekunki do dziecka, banki pozyskałyby wiele dodatkowych informacji na temat swoich dłużników, które lepiej niż dotychczas pozwoliłyby im ocenić sytuację majątkową konkretnych osób – ocenia Jan Żuralski.

W opinii eksperta, włączając się w szukanie pracy dłużnikowi, bank po pierwsze poznałyby skalę jego wynagrodzenia, o czym wcale nie musi wiedzieć, gdy np. pensja wpływa na konto w innej instytucji lub jest wręczana pracownikowi w gotówce. Po drugie, mógłby kontrolować przebieg kariery zawodowej zadłużonego, a to byłoby dla niego dość niebezpieczne. Gdyby straciłby nową pracę, np. po okresie próbnym, to mogłoby poskutkować tym, że zamiast tzw. miękkiej windykacji nastąpiłaby twarda. W praktyce oznaczałoby to wszczęcie egzekucji komorniczej i zajęcie rachunku bankowego. Zdaniem Jana Żuralskiego, banki dość szybko posegregowałyby kredytobiorców na takich, którzy mają perspektywy do spłaty zadłużenia, oraz ludzi w ich ocenie z góry skazanych na porażkę.

Polacy złożyli prawie 62 tys. pozwów rozwodowych. Wzrost rdr. wynosi 1,5 proc. [Dane za I-III kwartał br.]

Rozwody znowu na plusie. W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys.

– W mojej opinii, pozyskane w ten sposób informacje na temat klienta byłyby przetwarzane i wykorzystywane nie tylko przez banki w procesie aneksowania umów, ale przede wszystkim przez firmy windykacyjne. To pozwoliłoby im właściwie wycenić portfel wierzytelności, kupowany od banków. Jeżeli okazałoby się, że w jego skład wchodzą dobrze wykształceni, dynamiczni i młodzi ludzie z perspektywą wzrostu wynagrodzeń, to firmy windykacyjne byłyby skłonne zapłacić bankom zdecydowanie więcej – przewiduje Prezes Żuralski.

Gdy dany dłużnik przez kilka miesięcy wykazuje problemy ze spłatą należności, banki często sprzedają jego zobowiązanie firmom windykacyjnym, żeby pozbyć się niepotrzebnego kłopotu. Dlatego, według Jana Żuralskiego, te podmioty, które zajmują się dalszym dochodzeniem roszczeń, powinny być zdecydowanie bardziej zainteresowane weryfikacją sytuacji finansowej kredytobiorcy. Za dane kontaktowe czy informacje dotyczące miejsca pracy mogłyby płacić bankom więcej, kupując od nich długi klientów.

– Nie spodziewam się kolejek pod bankami, które zaproponują złym dłużnikom znalezienie pracy lub opiekunki do dzieci. Klienci mogą wręcz negatywnie zareagować na taką ofertę. Wymagałoby to od nich ujawnienia faktycznej sytuacji finansowej. A trzeba pamiętać o tym, że Polacy mówią chętnie o swoich zarobkach tylko wtedy, gdy starają się o kredyt. Kiedy sytuacja zaczyna wyglądać źle, zamykają się w sobie. Nie chwalą się nawet swoim znajomym, że mają długi i nie chcą o tym rozmawiać z obcymi. To ich stygmatyzuje – zauważa Jan Żuralski.

W trzy kwartały 2024 roku na rynku pojawiło się ponad 221 tys. nowych firm. 149 tys. wznowiło działalność

W trzech kwartałach 2024 r. do rejestru CEIDG wpłynęło ponad 221 tys. wniosków dotyczących zarejestrowania jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 4,6% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Jak wynika z obserwacji eksperta, dłużnicy ewidentnie nie lubią korzystać z agencji pośrednictwa pracy. Według raportów firm windykacyjnych, dotyczy to szczególnie mężczyzn ok. 40 roku życia, którzy wpadają w spiralę zadłużenia. Oni najrzadziej korzystają z tego typu pomocy. Ci, którzy są zdecydowani z niej korzystać, mogą bezpośrednio udać się do wyspecjalizowanych w tym kierunku firm lub zwrócić się do Urzędu Pracy. Trzeba też dodać, że obecnie samodzielne znalezienie posady jest dużo prostsze, niż jeszcze parę lat temu, gdy nie było rynku pracownika.

– Trzeba też wspomnieć o ewentualnej ofercie pomocy w znalezieniu opiekunki do dzieci. Nie zakładam, że bank opłaci swojemu dłużnikowi nianię. On sam będzie musiał jej zapłacić, a to przyniesie mu dodatkowe koszty. Każdy z nas, jeżeli szuka w tej chwili opiekunki, ma taką możliwość, za pośrednictwem Internetu, z polecenia znajomych czy też osobiście w firmie oferującej tego typu usługi. W tym względzie nie spodziewałbym się żadnych większych korzyści dla zadłużonych – dodaje Prezes Żuralski.

Ekspert przewiduje jeszcze jedno istotne zagrożenie, które może nastąpić, gdyby bank zaczął oferować pomoc w szukaniu pracy czy opiekunek do dzieci. W przypadku ewentualnych sporów sądowych z klientem, instytucja finansowa mogłaby stwierdzić, że przecież wyszła z propozycją wsparcia do danego dłużnika, ale on z tej „okazji” odpowiednio nie skorzystał. Reasumując, w dłuższej perspektywie okazałoby się, że zyski z wprowadzenia nowej usługi przypadną w udziale tylko i wyłącznie bankom.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał chroniony jest przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 roku o ochronie baz danych. Materiał może być wykorzystany (w tym dalej publicznie udostępniany) wyłącznie przez zarejestrowanych Użytkowników serwisu, tj. dziennikarzy/media. Jakiekolwiek wykorzystywanie przez nieuprawnione osoby (poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami) jest zabronione.

NAJNOWSZE NEWSY

Przewiń do góry