Nasz rynek jest atrakcyjny dla zagranicznych firm związanych z usługami IT. Tutaj mają dostęp do wielu wykwalifikowanych specjalistów, odnoszących sukcesy na międzynarodowych olimpiadach. Inwestorów przyciągają również koszty pracy, które pozostają zdecydowanie niższe w porównaniu z wieloma krajami Unii Europejskiej. Eksportujemy nie tylko aplikacje, ale także nowoczesne rozwiązania dla korporacji działających globalnie. Jednak mamy coraz większy problem z niedoborem pracowników. Sytuację powinno poprawić budowanie świadomości cyfrowej oraz promowanie kształcenia programistów, niekoniecznie na studiach wyższych. Zdaniem ekspertów, inwestowanie w Polsce nie jest chwilowym trendem, ale obsługę informatyczną można łatwo przenieść do innego państwa. Trzeba zatem zadbać o kadry i o odpowiednie warunki, aby tego typu biznes od nas nie uciekał.
Atrakcyjna lokalizacja
Rośnie znaczenie rynku IT w Polsce, co dostrzegają zagraniczne firmy. Wiele z nich prowadzi tutaj swoją działalność. Od lat funkcjonują też centra usług wspólnych i laboratoria. Inwestycje mają związek m.in. z dużymi zasobami wykwalifikowanych kadr i jednocześnie niskimi kosztami pracy. Kandydaci są kuszeni nie tylko wynagrodzeniami i perspektywami przyspieszenia kariery zawodowej. Pracodawcy zapewniają im także udział w ważnych projektach oraz dostęp do najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych.
– Polska jest jedną z najbardziej atrakcyjnych lokalizacji w Europie dla świadczenia usług outsourcingu procesów biznesowych, w tym również związanych z IT. Naszymi atutami są przede wszystkim niskie koszty pracy. Istotny jest też dostęp do wykształconej kadry, dobrze znającej język angielski. Mamy dużą liczbę absolwentów studiów informatycznych i korzystne gospodarczo położenie geograficzne. Wszystko to sprawia, że powstało u nas ponad 1100 centrów usług, czyli najwięcej w regionie. Dla porównania, w Rumunii czy w Czechach podobnych ośrodków jest czterokrotnie mniej – mówi Paweł Olszynka, dyrektor Działu Doradztwa i Analiz Rynku ICT w PMR.
Z kolei Krzysztof Łuczak, prezes firmy technologicznej Proxi.cloud, podkreśla, że na świecie brakuje informatyków. Problem ten jest szczególnie widoczny w krajach wysoko rozwiniętych, gdzie rynki są już nasycone. Polska też zmaga się z tego typu trudnościami, ale jednocześnie kształci dużo programistów. Powstają kolejne centra usług, które zawsze znajdują sporo chętnych do pracy. Zdaniem eksperta, kwestie finansowe są jednak najważniejsze dla zagranicznych firm. Z kolei coraz częściej zarobki u nas i w innych krajach są porównywalne, a rozbieżności wynoszą 20-30%. Dla korporacji z Europy inwestycja np. w Indiach oznacza spore różnice kulturowe i czasowe, co przekłada się na mniejszą wygodę pracy, ale też na efektywność. W kontaktach z Polakami nie ma takich utrudnień, a rzetelność wykonywanych obowiązków zawodowych stoi na wysokim poziomie.
– Mamy bardzo dobrych specjalistów, co pokazują wszelkie rankingi najwyższych umiejętności. Świadczą o tym też gigantyczne osiągnięcia na międzynarodowych zawodach i olimpiadach informatycznych. Ich laureaci są rozchwytywani przez pracodawców. Dzięki tym sukcesom marka świetnego polskiego informatyka jest znana na konkurencyjnym, światowym rynku. To sprawia, że największe globalne firmy informatyczne mają u nas swoje centra rozwojowe. Zatrudniają one tysiące profesjonalistów, na których jest wielki popyt. Wystarczy przejść się po uczelniach, żeby usłyszeć o tym od młodych ludzi. Od drugiego, trzeciego roku studenci mają już niezwykle dochodową pracę, co niekiedy odbija się na ich toku studiów – zaznacza Włodzimierz Marciński, prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego.
Na koniec I półrocza br. średnie zadłużenie wśród aktywnych płatników wyniosło 31,4 tys. zł. To o 18,5% więcej niż rok wcześniej. Rekordzista ma aż 818,8 mln zł niezapłaconych składek. Eksperci zwracają uwagę na słabą egzekucję zadłużenia, a także na wysokość składek. Mówią też, że sytuacja może się pogarszać.
Z Polski w świat
O obliczu krajowego rynku decydują centra IT oraz R&D, a także spółki zajmujące się świadczeniem wsparcia kadrowego czy leasingu całych zespołów specjalistów. Paweł Olszynka zaznacza, że dynamiczny rozwój outsourcingu wynika z rosnącego zainteresowania firm nowoczesnymi rozwiązaniami, w tym automatyzacją i cyfrową transformacją. Najczęściej delegowane na zewnątrz są prace deweloperskie, a także usługi wsparcia i utrzymania aplikacji na rzecz korporacji, często działających globalnie. Ekspert zwraca też uwagę na ciągły rozwój polskich przedsiębiorstw. One coraz częściej rozumieją, że o konkurencyjności decydują nowe technologie i innowacyjność.
– Musimy sobie zdawać sprawę, że nie ma czegoś takiego jak polska technologia, staliśmy się częścią informatyki światowej. Nie produkujemy hardware’u poza jakimiś drobnymi urządzeniami i systemami wbudowanymi, ale to nie są komputery czy routery. W tej chwili koncentrujemy się na rozwiązaniach software’owych. One bazują na tym, na czym cały świat pracuje. Nasi informatycy korzystają z tych wszystkich narzędzi, które są dostępne wszędzie – stwierdza Włodzimierz Marciński.
Polskie firmy IT eksportują już nie tylko aplikacje, ale także realizują indywidualne zamówienia oraz całościowe projekty. Dyrektor z PMR podkreśla, że dotyczy to m.in. utrzymania infrastruktury i systemów w centrach danych. Międzynarodowa strategia rozwoju największych przedsiębiorstw zakłada często obecność na światowych rynkach poprzez lokalne spółki. To umożliwia obsługę dużych zleceń, np. składanych przez sektor publiczny. Mniejsi gracze, w tym startupy, tworzą natomiast rozwiązania dla zagranicznych klientów, działając tutaj. Paweł Olszynka wskazuje na dane GUS. Wynika z nich, że w 2015 roku polskie firmy, świadczące usługi IT, osiągały ponad 38% przychodów ze sprzedaży na rzecz usługobiorców z innych państw. W ciągu roku nastąpił więc wzrost o 6,3%.
Braki na rynku
– Według różnych szacunków, deficyt specjalistów z sektora technologii informatycznych w kraju wynosi od 30 do 60 tys. To 5-10% ogółu zatrudnionych na stanowiskach związanych z IT. Braki rosną co roku o kolejne 3-5%. Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem, a niż demograficzny tylko pogłębia ten problem. Z mojego doświadczenia wynika, że najbardziej pożądanymi pracownikami na rynku są programiści, w tym przede wszystkim Java, Python czy NET. Stale wzrasta także zapotrzebowanie na architektów IT, developerów, analityków czy testerów. Powyższa luka, w połączeniu z korzystną sytuacją makroekonomiczną kraju, powoduje, że w Polsce funkcjonuje rynek pracownika. W efekcie dziewięciu na dziesięciu specjalistów nie szuka aktywnie pracy tylko czeka na dobre oferty – informuje dyrektor Działu Doradztwa i Analiz Rynku ICT w PMR.
Natomiast prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego zaznacza, że stosunkowo mało młodzieży zdaje maturę z informatyki, ponadto brakuje kobiet w tej branży. Marciński zwraca uwagę też na The Digital Economy and Society Index (DESI - Indeks Gospodarki Cyfrowej i Społeczeństwa Cyfrowego). To zestawienie jest od lat publikowane przez Komisję Europejską. Uwzględnione są w nim różne dziedziny, m.in. umiejętności cyfrowe czy informatyzacja przedsiębiorstw i usług publicznych. Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc. Ten wynik jest gorszy m.in. od Węgier i Czech. Potrzebne są więc działania, które umożliwią osiągnięcie wyższego poziomu cyfryzacji. Bardzo ważne pozostaje również budowanie świadomości cyfrowej.
Oszuści mają nowy sposób na Polaków. Przestępcy podają się za kancelarie prawne specjalizujące się w obsłudze kredytobiorców. Twierdzą, że oszczędności rozmówcy są zagrożone, ale dzięki zastosowaniu się do ich rekomendacji można środki uratować. Szczególnie narażeni są frankowicze.
– Warto promować wśród młodych ludzi kształcenie w kierunku programowania. Prawda jest taka, że nie trzeba skończyć studiów, aby zostać programistą i być konkurencyjnym na rynku pracy. Wystarczą 2-3 lata nauki, która może odbywać się z pominięciem poziomu akademickiego. Z mojej perspektywy, najlepszą ścieżką rozwoju jest wybór technikum informatycznego, a następnie pójście fakultatywnie na studia. Musimy też patrzeć na demografię, a to oznacza konieczność sprowadzania specjalistów. Jest ogromny potencjał na takich rynkach, jak Białoruś czy Ukraina. Zachęcajmy osoby zza wschodniej granicy, żeby przyjeżdżały do nas do pracy w obszarze IT. Ich komfort życia znacznie się zwiększy, a jednocześnie będą pracować blisko swoich rodzinnych stron – dodaje Krzysztof Łuczak.
Spokojna przyszłość?
Zagraniczne firmy nadal będą inwestować w Polsce w branży IT. Paweł Olszynka podkreśla, że tylko w 2018 roku powstanie ok. 50-60 samych centrów usług wspólnych. One będą musiały mierzyć się z brakami kadrowymi i rywalizacją o specjalistów. Jednak w obecnej sytuacji rynkowej, pracodawcy stają się coraz mniej wybredni. Oczekiwania mają natomiast pracownicy. Według dyrektora z PMR, warunki finansowe nie są jednak najważniejsze dla kandydatów. Oni dążą do zdobycia pracy dającej satysfakcję i mającej duże znaczenie, np. społeczne. Chcą uczestniczyć w ważnych projektach, które zmieniają biznes klientów lub usprawniają działanie instytucji publicznych.
– Ten trend z zagranicznymi firmami będzie się nasilać. Przez kolejne 10, 20 czy 30 lat pozostaniemy kosztowo efektywniejsi, niż kraje Europy Zachodniej, a część przedsiębiorstw nie zechce przenosić się np. na rynki azjatyckie. Można więc spać spokojnie, ale należy zapewnić wystarczająco dużo pracowników i odpowiednie warunki do prowadzenia biznesu. Trzeba się liczyć również z tym, że to są usługi, które łatwo można przenieść do innego kraju. Nie ma dużych nakładów na infrastrukturę i sprzęt, więc to jest kapitał ludzki. Pytanie, czy w Polsce będzie on na tyle atrakcyjny, aby zachęcać kolejnych inwestorów. Jeśli ktoś planuje wejść na ten rynek, to prawdopodobnie wybierze miasto, w którym już są centra usług IT – przekonuje ekspert z firmy technogennej Proxi.cloud.
W opinii Włodzimierza Marcińskiego, informatyka nie ma konkretnej, narodowej „twarzy”. Ciekawe projekty i zlecenia będą kierowane zawsze do najlepszych. Globalne korporacje doskonale zdają sobie sprawę, kto może sprostać ich oczekiwaniom. Inwestycje w Polsce będą więc uzależnione od tego, czy tutejsi pracownicy pozostaną konkurencyjni cenowo i intelektualnie. Ekspert, podsumowując, radzi, aby uczestniczyć w międzynarodowych konsorcjach. Nie dostrzega także w tym żadnego zagrożenia. Rozwój wymaga najbardziej kreatywnych rozwiązań, a o nie łatwiej u boku rynkowych potentatów, niż lokalnych firm. Świat nie czeka, a zamknięcie się na niego będzie oznaczało krok wstecz.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał chroniony jest przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 roku o ochronie baz danych. Materiał może być wykorzystany (w tym dalej publicznie udostępniany) wyłącznie przez zarejestrowanych Użytkowników serwisu, tj. dziennikarzy/media. Jakiekolwiek wykorzystywanie przez nieuprawnione osoby (poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami) jest zabronione.