Konflikt handlowy USA z Chinami może realnie wpłynąć na światowy rynek kryptowalut. Według różnych opinii, w Europie wzrośnie zainteresowanie bitcoinami. Do tych przewidywań odnosi się dr Przemysław Kwiecień. Jednak zdaniem głównego ekonomisty Domu Maklerskiego X-Trade Brokers, nie jest to realny scenariusz dla Polski. Czego innego można spodziewać się w Państwie Środka, gdzie juan traci na wartości. Ekspert nie dostrzega też procesu, który wprowadziłby cyfrowaluty do mainstreamu. I zaznacza, że skala regulacji oraz bezpieczeństwa ma znaczenie dla potencjalnych inwestorów. A w najbliższym czasie nie zapowiada się, żeby podmioty oferujące np. BTC były objęte takim samym nadzorem.
Trwa wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Mówi się, że jednym z jej efektów może być większe zainteresowanie kupnem kryptowalut przez Europejczyków, w tym Polaków. Czy to realny scenariusz?
Dr Kwiecień: Moim zdaniem raczej nie. Większe zainteresowanie może wystąpić w Azji niż w Europie. Kryptowaluty, szczególnie bitcoin, mogą być traktowane przez Chińczyków jako alternatywa dla słabnącego juana. To ma związek z pewnymi ograniczeniami w transferze kapitału i inwestycyjnymi dla ludności w Chinach. Natomiast na naszym kontynencie, nie wydaje mi się, żeby to miało jakieś bezpośrednie konotacje. Oczywiście, ktoś zawsze może powiedzieć, że w Państwie Środka kupowanych jest więcej bitcoinów, więc warto się tym zainteresować.
Jednak pojawiają się głosy, że Prezydent USA myśli o cłach na towary z UE. Do tego dochodzi wizja brexitu. Te czynniki mogą wpłynąć na spadek wartości euro i spowodować problemy z transferami gotówki. To otworzy drogę do wzrostu zainteresowania kryptowalutami?
Dr Kwiecień: Nie sądzę. To trochę naciągana teoria. Oczywiście, jeśli chodzi o politykę handlową, to może być różnie. Wydaje się, że prezydent Trump chciałby wprowadzić te cła. Jednak na razie nie może sobie na to pozwolić, bo byłoby to otwarciem kolejnego konfliktu handlowego. Kluczowe jest jednak to, że w Europie nie ma takich ograniczeń jak w Chinach. Tutejsi inwestorzy mogą swobodnie kupować inne aktywa, np. dolarowe obligacje. Nie muszą uciekać się do kryptowalut. Nie widzę więc specjalnie związku przyczynowo-skutkowego.
Spada liczba dłużników wśród rolników. Do tego widać, że ogólnie skraca się średni czas zadłużenia. Jednak komentujący te dane eksperci, dość sceptycznie odczytują nowe dane z rynku. I dodają, że mimo wszystko nad rolnikami wciąż wiszą wielomilionowe długi.
Co mogłoby zatem spowodować większą popularność kryptowalut w Europie?
Dr Kwiecień: Największe zainteresowanie miało miejsce wtedy, kiedy następowały mocne wzrosty cen. A one nie dzieją się bez powodu. Muszą być czymś uzasadnione. W okresach zwiększonego popytu na bitcoiny, poza technologią, można było dostrzec działania marketingowe i takie zachłyśnięcie się nowością. Teraz to już jest na innym etapie.
Pojawiają się prognozy dot. wzrostu wartości BTC, który ma kosztować nawet 250 tys. dolarów w najbliższych latach. Czy to zachęci Polaków do inwestowania?
Dr Kwiecień: Na tym rynku, szczególnie w odniesieniu do bitcoina, prognoz jest bez liku – od jednego do drugiego ekstremum i niczego tu nie zmienią. Problemem jest to, że tak naprawdę nie wiadomo do końca, jak spróbować wycenić BTC, stąd też taki rozrzut. W przypadku spółki można próbować określić jej wartość. A jeżeli chodzi o aktywa, które bezpośrednio nie generują przepływów pieniężnych, wycena jest bardzo trudna i subiektywna. Wydaje mi się, że tutaj jeszcze długo nie będziemy mieć dobrego narzędzia do tego.
Czy biorąc pod uwagę obecną sytuację, przewiduje Pan większy ruch na rynku kryptowalut?
Oszuści mają nowy sposób na Polaków. Przestępcy podają się za kancelarie prawne specjalizujące się w obsłudze kredytobiorców. Twierdzą, że oszczędności rozmówcy są zagrożone, ale dzięki zastosowaniu się do ich rekomendacji można środki uratować. Szczególnie narażeni są frankowicze.
Dr Kwiecień: Jak powiedziałem, po części wzrosty w tym roku wynikały trochę z tego, że mieliśmy efekt Chin. Jednak w Europie nie widać na razie procesu, który by wprowadzał te waluty do mainstreamu. Proszę zwrócić uwagę na to, jak w Polsce przyjął się Revolut – bardzo szeroka akceptacja. Gdybyśmy mieli produkt tak zaakceptowany przez konsumentów, a oparty na jakiejś kryptowalucie, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Generalnie więc nie widać takiego symptomu, który mógłby z tej perspektywy stanowić przełom.
Co jeszcze mogłoby nim być?
Dr Kwiecień: To biznes musi zdecydować, czy kryptowaluty dają mu taką płaszczyznę rozwoju. Potencjalnych zastosowań jest bardzo dużo. Były np. pomysły, żeby zrobić zdecentralizowaną platformę obrotu papierami wartościowymi. Założenia są piękne, ale już wprowadzanie tego w życie, popularyzowanie rozwiązania, sprzedanie go i zarobienie na tym nie jest taką prostą rzeczą. Na razie takich projektów nie widać na dużą skalę.
Jednocześnie sektor bankowy ostrzega przed inwestowaniem na tym rynku. W lipcu upadła najstarsza polska giełda BitMarket, a jeszcze wcześniej – Bitcurex. To ma jakiś realny wpływ na postawę Polaków?
Dr Kwiecień: Skala regulacji i bezpieczeństwa jest tutaj nie bez znaczenia. Takie afery na pewno zniechęcają część klientów. Podmioty nieregulowane albo na granicy regulacji dla jednych klientów są problemem, dla innych nie. Jednak z punktu widzenia systemu finansowego dobrze byłoby, gdyby wszystkie tego typu instytucje operowały na podobnej płaszczyźnie. Ważne, żeby ten nadzór nie był zbyt krępujący, ale jednocześnie, żeby był taki sam dla wszystkich. W Polsce nie zapowiada się to w najbliższym czasie.
Powyższy materiał jest informacją prasową. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść. Materiały zamieszczane w sekcji OPINIE I KOMENTARZE są samodzielnie opracowywane przez osoby i/lub podmioty trzecie. Materiały te mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez dziennikarzy/media.